10 różnic między mężczyzną a kobietą: pieniądze i wypoczynek (2)

W pierwszej części tego tekstu pisałam o różnicach między kobietą i mężczyzną, które dotyczą sposobu myślenia oraz komunikowania się. Dzisiaj skupie się na kolejnych dwóch sprawach, mianowicie podejściu do pieniędzy oraz sposobie w jaki lubimy wypoczywać.

3. Pieniądze

Czyli “co jest moje to moje, a co twoje to nasze”

W tradycyjnym modelu społecznym to mężczyzna przynosi pieniądze do domu, a kobieta je wydaje. Dla mężczyzny pieniądze pełnią ważną rolę – są miarą jego sukcesu, podnoszą samoocenę. Im grubszy portfel, tym większy autorytet, władza, kontrola i siła – jednym słowem męskość. Mężczyzna dobrze zarabiający to mężczyzna męski. Dlatego mężczyzna, który jest już po pięćdziesiątce i nie osiągnął sukcesu finansowego, często dochodzi do wniosku, że jego życie nie było udane, że nie osiągnął tego co chciał.
Można oczywiście dyskutować z tym poglądem, bo przecież jak to się słusznie mówi „pieniądze to nie wszystko”. Chciałabym jednak zaznaczyć, że w moim tekście skupiam się na podświadomych zapisach, które przekazujemy sobie z pokolenia na pokolenie od setek, jeśli nie tysięcy lat. Te stereotypy są tak mocno wpisane w naszą psychikę, że każdy w mniejszym lub większym stopniu pozostaje pod ich wpływem.

A jak kobiety podchodzą do pieniędzy? Dla pań sukces finansowy nie jest już tak istotny jeśli chodzi o samoocenę. Pieniądze są dla nas raczej środkiem do celu. Oczekujemy więc – zgodnie z tradycyjnym modelem – że to on zabezpieczy finanse. My zaś wydajemy pieniądze na dom, dzieci, kosmetyki, ciuchy. Kobiety są tak przyzwyczajone do tego, że mężczyzna zabezpiecza finansowo rodzinę (płaci rachunki za dom, remonty, wakacje, kredyty), że zarobione przez siebie pieniądze traktują jako swoją własność i wydają je według własnego uznania. U pań obowiązuje przekonanie że „co jest moje to moje, a co twoje to nasze”. Dlatego mężczyźni wypracowali prostą metodę na to, abyśmy nie „marnowały” ich energii (bo trzeba pamiętać, że pieniądz reprezentuje energię, którą mężczyzna ciężko wypracował). Nauczyli się dzielić swoją wypłatę i żona dostaje jedynie określoną jej część. Wszystko po to, żeby ona wzięła odpowiedzialność za ich wspólne wydatki.

A co jeśli kobieta zarabia więcej od swojego partnera? Tu niestety pojawia się problem, oczywiście na poziomie podświadomym. Dla kobiety jest to bolesna sytuacja. Ona w głębi duszy oczekuje, że to on będzie zapewniał podstawę ich wspólnego bytu tak jak to było za czasów naszych prababek. Natomiast u mężczyzny problem pojawi się dopiero wtedy, kiedy partnerka całkowicie przejmie rolę „żywiciela rodziny”. Wtedy mocno ucierpi jego poczucie męskości – bo skoro ona za wszystko płaci, to znaczy że on jest słabym strategiem. Dlatego może paradoksalnie dojść do takiej sytuacji, w której on znajdzie sobie… kochankę. Niekoniecznie zdolną, niezbyt inteligentną, może nawet niezbyt ładną. Za to taką, która doceni jego męskość i przy której on wreszcie poczuje się męsko.

Temat ten jest bardzo rozległy i mógłby z tego powstać odrębny artykuł.
Na koniec chciałabym tylko wspomnieć o jeszcze jednej sprawie związanej z pieniędzmi i relacjami damsko-męskimi. Chodzi o znaną doskonale
sytuację, czyli:

Randka i… kto powinien zapłacić za kolację?

Czasy się zmieniają i o ile kiedyś trudno było sobie wyobrazić, żeby mężczyzna nie zapłacił za randkowe atrakcje, to teraz bywa z tym różnie. Kobiety w ramach równouprawnienia coraz częściej płacą za siebie i nie widzą w tym nic dziwnego. Ja jednak skupię się tutaj na klasycznym układzie, w którym to on płaci, taki bowiem jest ciągle w Polsce mocno zakorzeniony. Najpierw jednak muszę powiedzieć kilka słów o energiach, ponieważ grają one tutaj ważną rolę.

Jak już wspomniałam wcześniej, pieniądze są swego rodzaju reprezentacją, materialnym odzwierciedleniem energii, którą mężczyzna nagromadził swoją pracą (kobieta też ją gromadzi, ale w tym przypadku mężczyzna płaci, więc to o jego energii mówimy).

Przyjmijmy, że rachunek reguluje mężczyzna – tak jak to zazwyczaj się odbywa. Otóż mężczyzna, płacąc za kolację czy inne atrakcje, wydaje tym samym cząstkę tej nagromadzonej energii. Przekazuje ją nie tylko kelnerowi, restauracji itd., ale również kobiecie, z którą wspólnie spędził czas. Dzięki temu ona zyskuje nieco „prądu” w pierwszej czakrze, dostaje niematerialny zastrzyk od mężczyzny, który zasili jej system energetyczny. Nie będę się w tym miejscu rozpisywać, wystarczy powiedzieć, że ona w ten sposób coś zyskuje (nie tylko to, że zjadła krewetki i popiła szampanem). Niestety w świecie nie ma nic za darmo. Mężczyzna płacąc wspólny rachunek oczekuje, że ona mu w zamian odda kawałeczek swojej energii – podaruje mu nieco czułości i bliskości. Dlatego drogie Panie… nie spodziewajcie się, że panowie zapraszają was na randkę bez zobowiązań – podświadomie zawsze będą oczekiwali wzajemności z waszej strony.

4. Wypoczynek

Czyli wędkowanie vs klapki od Hilfigera

Dla kobiety nie ma nic piękniejszego od wakacji na plaży. Zwykłe wygrzewanie się w słońcu, słuchanie szumu fal i smarowanie się olejkami ma wiele plusów. Przede wszystkim jest to czas, kiedy ona przestaje wreszcie być kopciuszkiem, bo najlepszy wypoczynek dla niej to po prostu brak obowiązków, to czas kiedy nie trzeba o niczym myśleć, nie trzeba gotować i podawać do stołu, ogarniać dzieci, męża, mamusię. Oczywiście można to realizować w wielu miejscach, nie tylko nad morzem, ale plaża ma jeden duży plus: kobieta może cieszyć się tym jak pięknie będzie opalona i myśleć o tym, jakie wrażenie zrobi to koleżankach i współpracownikach. Na plaży jest też sporo ludzi, więc można pochwalić się klapkami od Hilfigera i seksowną narzutką z Zary, która w normalnych warunkach nie nadaje się do niczego. W ogóle ważnym elementem wakacji jest tzw. „look” – dla pań jest to szalenie przyjemne, gdy mogą włożyć na siebie fajne ciuchy, gotowe są nawet tygodniami walczyć o sylwetkę, żeby tylko poczuć się dobrze z własnym ciałem i podkreślić swoją kobiecość. I oczywiście wywołać kilka zazdrosnych spojrzeń… Dlatego na co dzień, kiedy potrzebujemy odrobiny relaksu, wybieramy się właśnie do sklepu czy do kosmetyczki. W ten sposób pozbywamy się napięcia i czujemy bardziej dowartościowane jako kobiety.

Dla mężczyzny z kolei plaża może być trochę zbyt tłoczna. Generalnie facet lubi się po prostu czasami odseparować, lubi kiedy nikt nic od niego nie chce. Taką możliwość daje mu wędkowanie, a na co dzień – zwyczajne siedzenie przed telewizorem. Pamiętajcie dziewczyny, jeśli on chce sobie „popykać” pilotem czy obejrzeć film z Seagalem, to nie dlatego, że jest głupi i ma słaby gust albo nie kocha swojej rodziny. Dla mężczyzny to jest najprostszy sposób na zlikwidowanie napięcia. Pamiętajcie, że wasz partner idzie do pracy nie tylko po to żeby zarobić pieniądze. Dla niego praca to miejsce, w którym zdobywa cechy przywódcze, uczy się planować i myśleć strategicznie, a nie jest to wcale proste. Dlatego pozwólcie swoim mężom na chwilę relaksu i nie niszczcie jej swoim gadulstwem – dla niego jest to tylko większy stres. Pamiętajcie, że mężczyzna potrzebuje ciepła, czułości, bliskości, zrozumienia, a dom jest dla niego jak azyl, to jego teren, więc pozwólcie by wasi panowie byli tutaj sobą.

Typowo męską formą wypoczynku jest też wypad w góry, na łódkę albo – na co dzień – gra w piłkę z kolegami. W ogóle mężczyźni lubią odpoczywać aktywnie w swoim towarzystwie z co najmniej dwóch powodów: po pierwsze nie trzeba się starać i zabawiać pań, po drugie można trochę „podokuczać” kumplom np. w trakcie gry w piłkę (i samemu się przez to lepiej poczuć). Z kolei wyjście na piwo z kolegami nie jest tak do końca formą relaksu. Kiedy mężczyzna idzie się spotkać w męskim gronie na pogaduchy, to raczej po to żeby się pochwalić: jak wygląda, jaki ma sukces w pracy i w życiu, jak potrafi żartować.

Poznanie różnic między płciami powinno ułatwić wzajemne porozumienie i – mam nadzieję – złagodzić odwieczny konflikt między kobietą a mężczyzną. Już za tydzień zapraszam do trzeciej części mojego artykułu. Dowiecie się z niego jak obie płcie podchodzą do tak ważnych spraw jak: rodzina, miłość i sex.

Autor: Natalia Slipińska-Sowicka

Artykuł pochodzi ze strony: MyEvolution.pl